kaczazupa kaczazupa
1415
BLOG

35000 odłamków i wpółrzędne geograficzne brzozy

kaczazupa kaczazupa Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 28

35 tysięcy odłamków dowodzi, że niczego nie dowodzi.

Powiedzmy, że na Tu-154 składa się 1500m^2 blachy (2 razy 400m^ rzutu pionowego, trochę mniej bocznego, osiowy pominiemy).

Powiedzmy, że tylko połowa został rozerwana wybuchem ma 35000 odłamków. Pomijając duże  fragmenty, możemy sobie pozwolić na przybliżenie, że te małe są jednakowej powierzchni - wychodzi nam, że mają po 0,02m^2.

Powiedzmy, że są jednakowgo kształtu, takiego, żeby obwód był najmniejszy. Wtedy ten obwód średniego odłamka wynosi 0,54m. Po pomnożeniu przez liczbę odlamków wychodzi 19 km. Ale odlamki mają wspólne brzegi, czyli dzielimy przez 2 i mamay 9,5km sumarycznej długości brzegu.

Powiedzmy, że średnio balcha ma 3mm grubosci. Przekrój zerwany wybuchem ma wobec tego 28,6m^2. To odpowiada drutowi o średnicy 6m.

Gdybyśmy zmniejszyli liczbę odłamków o połowę to równoważny drut miałby 4,3m grubości, zaś gdybyśmy uznali, że tylko połowa brzegów powstała poprzez wybuch, a reszta wynika z konstrukcji, to drut miałby 3m średnicy.

Dlaczego otrzymaliśmy wyniki zupełnie absurdalne - ponieważ tylko wybuchający granat wytwarza odłamki w taki sposób. W katastrofie lotniczej na ogół albo wybucha na ziemi paliwo, albo wybuch w powietrzu wywołuje szkody fizycznie niewielkich rozmiarów - uszkodzenie instalacji czy dziurę w poszyciu. Odłamki powstają przy zderzeniu z ziemią albo wodą i było by ich tyle samo i tak samo by wyglądały, gdyby samolot spadł z innych przyczyn. Procentowy udział odłamkow noszących ślady wybuchu byłby znikomy. Wydaje mi się, że ponizszy obraz terenu (lewy obraz)na jaki spadał samolot usprawiedliwia to co widać po prawej.(wykorzystałem digitalizcję K.Nowaczyka)



Zlokalizowany na schemacie MAK około półmetrowej grubości pniak wyjaśnia rozerwanie kadłuba a wypełnione wodą zagłebienia  po obu jego stronach to ślad uderzenia kadłuba.

Metodę szacowania oparłem na referacie dr Berczyńskiego na I KS.

Wszystkie rachunki były prowadzone dokładnie, a zaokrąglałem tylko wyniki i mam nadzieję, że w tych prostych rachunkach nie popełniłem błędów rachunkowych na wzór Berczyńskiego. Jeszcze tylko sprawdźmy masę tego aluminium - biorąc pod uwagę masę calkowiitą 12 ton odłamkodajnej blachy to chyba trochę za mało - równoważny drucik powinien być grubszy.

 

Nie jest to w żadnym przypadku argument, że nie należy przeprowadzić gruntownych badań materiałowych. Moim zdaniem. to, co wiemy, nie wyklucza wybuchu (zobaczymy, czego dowiemy się od PW)  ale też w żadnym wypadku go nie potwierdza.

Współrzędne geograficzne - po co komu one?

Profesor Czachor uchylił nieco rąbka tajemnicy - "W grudniu na seminarium na Politechnice Warszawskiej, z udziałem Cieszewskiego, podzie­liłem się swoimi wątpliwościami. Środowisko dość ostro się po­dzieliło."  Nie od profesora Czchora, ale tak w ogóle oczekiwałbym, że badacze sokodajnych sztachet obliczający prawdopodobieństwo tego, że w Smoleńsku w ogóle doszło do katastrofy ujawną się - wystarczy list  "To my - Kwiat Uwiędły nauki polskiej" i podpisy. Było by to zgodne z duchem deklaracji umieszczonej na stronie Konferencji Smoleńskiej  "Celem uniemożliwienia fałszowania przebiegu Konferencji i manipulacji medialnych obrady były na żywo transmitowane przez Internet".

Jak już wszystkim wiadomo, niespełna miesiąc temu odbyła się ekspedycja badawcza do Smoleńska profesorów Czachora i Wiśniewskiego. Było to jak dotąd jedyne niezależne badanie, które zakończyło się rozstrzygającym wynikiem - brzoza stoi tam gdzie stała i tam, gdzie wszyscy aż do przełomowego odkrycia II KS ją lokalizowali. Sam inicjator i kierownik ekspedycji dał do zrozumienia, że była niepotrzebna, ponieważ ustalono to, co widać na filmie lotniarza, a czego nie chciał zobaczyć prof. Cieszewski. Jednym słowem była reakcją na idiotyczny wybryk kilku utytułowanych panów. Panowie ci swoim ekstrawaganckim wybrykiem zarazili sporą  część społeczności smoleńskich śledczych obywatelskich - o dziwo - równo podzieloną pomiędzy maskirowczyków i zwolenników ZP. Drugiej, jak ostatnio zawsze, przewodzą blogerzy BBudoniczy i Geoal.

Drugi konsekwentnie żąda współrzędnych geograficznych brzozy.  Rzecz w tym,  że takie współrzedne w kontekście badania katastrofy nic nie dają. Żeby cokolwiek dawały, równocześnie z nimi musiałyby być wyznaczone przy pomocy GPS współrzedne jeszcze dwóch punktów bungalowów doktora Bodina - najlepiej wszystkie pomiary powtórzone kilkukrotnie. Tylko wtedy możliwe jest wyznaczenia pozycji brzozy względem bungalowów - po przeliczeniu współrzednych na odległości. Do tego trzeba by stworzyć adekwatny przelicznik, bo jak każdy może się przekonać, wynajdując w sieci kilka różnych kalkulatorów, nie dają one identycznych wyników. Żeby stworzyć taki lokalny przelicznik należałoby wyznaczyć przy pomocy GPS pozycje geograficzne końców odcinków o znanej, zmierzonej taśmą  długości - najlepiej prostopoadłych.  Jak z relacji z ekspedycji wiadomo, badacze ominęli ten skomplikowany oraz przesycony naukowością problem w sposób znany od wieków - zmierzyli odległości interesujących ich punktów od razu taśmą. Przy czym na potrzeby wzajemnego położenia brzozy i bungalowów doktora Bodina w zupełności wystaczyły by robione w odpowiednich kierunkach zdjęcią ze stojącym na mierzonym tą metodą odcinku asystentem fotografa jako wzorcu długości. (Nie)należy się dziwić, że redaktor Gargas, kręcąc nowy film nie wykonała takich zdjęć.

Współrzędne brzozy mogły by mieć znaczenie, gdyby były znane współrzęndne samolotu w czasie, kiedy znajdował się koło brzozy, ale znowu z dokładnością GPS, czyli  kilku metrów. Niestety współrzedne alertów TAWS to są współrzedne wyliczane przez TAWS a nie współrzedne bieżące. 

"The position is derived by combining coarse and fine latitude labels (L310 and L340)."
"The position is derived by combining coarse and fine longitude labels (L311 and L341)".

Prowadzi to do kolejnego niedookreślenia bieżącej pozycji - w tym przypadku raczej pewnego, ponierważ mniej więcej od TAWS34 rozpoczęło się holendrowanie. (źródło animacji www.google.pl/url ). W takiej sytuacji algorytm TAWS będzie wyliczał, a więc i zapisywał współrzędne, ktore odbiegają od bieżącej pozycji samoltu. Sam fakt holendrowania ma potwierdzenie w oscylacjach takich zapisanych parametrów, jak  predkość kątowa przechylenia. przeciążenie poprzecznne i pionowe oraz  samo przechylenie. 

Mamy zatem trzy powody nieprzydatności współrzędnych geograficznych brozy do ustalenia odległosci od przelatującego  samolotu - błąd GPS wyznaczenia pozycji brzozy, błąd GPS wyznaczenia pozycji samolotu oraz to, że położenie samolotu oscylowało wokół wylicznego przez TAWS.

Zaś o tym że współrzędne podane przez MAK i KBWL róznią sie od siebie o około 10m w poprzek toru, jest wiadomo od dawna.

Jedynym powodem, dla którego pozycja brzozy mogła by być potrzebana jest możliwość  jej wykorzystania jako punktu odniesienia dla dryfu kontynentów, jednakowóż Smoleńsk, w przeciwieństwie do na przyklad  Doniecka  wydaje się leżeć na stabilnym tektonicznie obszarze -  przynajmniej do niedawna wydawał..

Michał Jaworski

kaczazupa
O mnie kaczazupa

Kiedyś Kaczazupa także doradzać doradcy doradcy doradcy doradcy Prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka