"W końcu wystarczy pooglądać zdjęcia i filmy przedstawiające zniszczenia samochodów w różnych wypadkach i uświadomić sobie, że przecież one spadają z wysokości zero metrów (inaczej mówiąc, wcale nie spadają), a mimo to czasami są potwornie pogięte, czy wręcz rozerwane na strzępy. Takie przypadki pokazują, że pominięcie prędkości poziomej prowadzi do paradoksów." -Sceptyczny temu stwierdzeniu słusznie zarzuca manipulację pisząc "Branie całkowitej energii kinetycznej ciała, jako estymatora stopnia zniszczenia po kolizji to byłby elementarny błąd merytoryczny u zupełnego laika, u Pana - to słabej próby, gruba manipulacja." i dalej "Wie Pan doskonale, że w pierwszym przybliżeniu, ważna dla skutków zderzenia jest składowa prostopadła(czyli pionowa) prędkości (i związana z nią, addytywnie, część energii kinetycznej zderzenia).
Samochód po wypadnięciu z drogi będzie sobie jechał dopóki nie natrafi którąś swoją częścią na przeszkodę o takim kształcie, że składowa prędkości prostopadła do przeszkoedy nie będzie zerowa, a prof. Atrymowicz kwitujący stwierdzenia Sceptycznego "bzdura" powinien udowodnić, że pośród licznych figur akrobacji lotniczej opanował również całkowite wytracanie wszystkich składowych prędkości jeszcze w powietrzu (przed dotknięciem płyty lotniska) bo tylko w taki sposób mógłby bezpiecznie wylądować, a wygląda na to, że wylądował tyle razy, co wystartował.
Inną kwestią oczekującą na zbudowanie szczególnej teorii spadnia smoleńskiego jest sposób wytracenia prędkości postępowej przez części samolotu znalezione przez członków KBWL koło brzozy oraz wiszące na gałęziach.
Ku mojemu zaskoczeniu ukryto blogera Nudna-Teoria. Czyżby powodem było takie jego zdanie " Sam proces "hamowania" jeszcze w miarę kompletnej konstrukcji samolotu w ogóle nie nastąpił", które, choć wyrwane przez mnie z kontekstu, najwyraźniej dotyka prawdy. Freudowska pomyłka, Panie Nudna-Teoria?
Straszna gaciówa Panów opadła:
"taki jest ten tłum. Ma wiele głów, ale nie tyleż samo rozumku."
"Szaleńcem jest i draniem"
"dyskusja z kanaliami stymulującymi durniów"
Węgiel, czekolada gorzka i czysty spirytus - tylko to Was może uratować.
